Modernizacja polskich czołgów Leopard 2

Polska w 2002 roku przejęła 128 czołgów Leopard 2A4 z niemieckich zapasów. To wozy odpowiadające standardowej konfiguracji niemieckiej, obecnie nie planuje się nawet symbolicznego doposażenia tych czołgów. Całkowicie ignoruje się potencjał tej konstrukcji i szansę taniego pozyskania kolejnych wozów. Czy Polska pozostanie jedynym użytkownikiem Leoparda 2 A4 w standardzie z połowy lat 1980?

Informacje na temat użytkowników czołgów Leopard 2 przeniesione zostały na oddzielną stronę.

Rozwój techniki wojennej od zawsze opiera się na odwiecznym wyścigu miecza i tarczy. Nie inaczej jest z czołgami. Z jednej strony mamy do czynienia z coraz doskonalszymi i bardziej wyrafinowanymi sposobami zwalczania pojazdów pancernych, z drugiej, same czołgi stają się coraz bardziej mobilne, a dzięki nowoczesnym systemom obserwacyjnymi i zaawansowanej technologicznie amunicji mają coraz większą siłę ognia. Zbudowane z coraz doskonalszych materiałów pancerze, wspierane rozwiązaniami reaktywnymi i aktywnymi pozwalają zwiększyć przeżywalność. Rola czołgu na współczesnym polu walki zmienia się, jednak z całą pewnością nie zanika. Jak dowiodły doświadczenia wojen lat 1990. lotnictwo nie wystarczy by zająć dany teren potrzebne są do tego siły pancerno-zmechanizowane.

Różne uwarunkowania polityczno-geograficzne powodują różne podejście do rozwoju sił pancernych i w ogóle całych sił zbrojnych. Kraje bogatego Zachodu zazwyczaj zadowalają się posiadaniem stosunkowo nielicznych, ale za to ciągle modernizowanych wozów, koszty obniża unifikacja parku maszyn do jednego typu. Kraje zagrożone długotrwałym, pełnoskalowym konfliktem, jak Korea Południowa, Tajwan, czy Turcja i Grecja używają wozów starszych typów, takich jak Leopard 1, M60 czy nawet M48. Jednak i te kraje, choć dbają o zachowanie odpowiedniego potencjału ilościowego, jednocześnie kupują lub same rozwijają najnowocześniejsze typy wozów pancernych (Korea Południowa rozwija czołg K2 Black Panther, Turcja oparty na K2 – Altay, zaś Grecja najnowocześniejszy wariant niemieckiego Leoparda 2 – Leopard 2 HEL). Często stawiane jest pytanie, czy Polska powinna inwestować w utrzymanie stosunkowo dużej liczby starszych czołgów T-72, czy też inwestować w nowsze konstrukcje? Pytanie to jest bezzasadne, bo w nowoczesne rozwiązania trzeba inwestować niezależnie od tego czy pozostawimy dużą rezerwę mniej zaawansowanych czołgów, czy nie.

Leopard 2 pozostaje najpopularniejszą konstrukcją czołgu podstawowego III generacji zachodniej. Wóz ten został wyeksportowany do Austrii, Chile, Danii, Finlandii, Grecji, Hiszpanii, Holandii, Kanady, Norwegii, Polski, Portugalii, Singapuru, Szwecji, Szwajcarii i Turcji. Warto zaznaczyć, że wiele podzespołów Leoparda, jak 120-mm gładkolufowa armata Rheinmetall (L44 ze starszych wersji lub L55 z najnowszych), czy silnik produkcji MTU, wykorzystane zostały w wielu innych konstrukcjach na całym świecie.

Czołg ten cechuje się dużym zbalansowaniem parametrów, takich jak mobilność, opancerzenie i siła ognia. Projektowany był do działania na europejskim teatrze działań, i w tych warunkach Leopard 2 sprawdza się najlepiej. Będący potomkiem amerykańsko-niemieckiego programu MBT-70, obok bratniego M1 Abrams, Leopard 2 stał się przełomem (wcześniej czołgi radzieckie górowały nad zachodnimi większością parametrów), wyznaczającym standardy w technice pancernej kolejnych dziesięcioleci.

Modernizacja

Napęd Leoparda 2 stanowi 12-cylindrowy wielopaliwowy silnik MTU MB 873 o mocy 1500 KM. Pomimo opracowania nowych jednostek napędowych o mocy nawet ponad 2000 KM i tego, że kolejne wersje Leoparda są coraz cięższe, niezmiennie stanowi on sprawdzony i mało awaryjny napęd. Ewentualne zwiększenie mocy bez zmian w zawieszeniu nie miałoby dużego wpływu na mobilność wozu w terenie. Masa Leoparda 2 rosła od wersji A4, ważącej 52 tony, przez wersje A5 (zmodyfikowana wieża) na 57,3 tony, A6 (armata L55) 57,6 t, do wersji A6M (opancerzenie dna kadłuba) o masie 60,2 tony


Modernizacja systemów elektronicznych spowoduje rozbudowanie wyposażenia stanowiska dowódcy wozu (który może pełnić jednocześnie rolę dowódcy plutonu lub kompanii). Ważne jest zapewnienie dowódcy przejrzystego widoku na sytuację taktyczną i nieprzeciążanie go obowiązkami, by mógł wykonywać zadania efektywnie

Leopardy 2, mimo iż w wielu aspektach reprezentują zupełnie inną filozofię od dotychczas eksploatowanych czołgów konstrukcji radzieckiej, oraz ciepłego odbioru tej konstrukcji przez użytkowników, mają również pewne wady, oraz elementy, które wymagają usprawnienia, choćby z racji postępującego rozwoju techniki. Podkreślić należy, że polskie Leopardy nie otrzymały dotychczas nawet nowych radiostacji – dostosowanych do standardów obowiązujących w Wojsku Polskim. Załogi mogą nawiązać łączność z innymi wozami wykorzystującymi bardziej typowe rozwiązania jedynie po analogu. Podkreślić należy, że polski przemysł dysponuje szeroką gamą już sprawdzonych i stosowanych na innych pojazdach elementów, które mogłyby usprawnić czołgi tego typu.

Modernizacja powinna zacząć się od sformułowania założeń – czy ma być to proces obliczony na maksymalny efekt, co wiązać by się musiało z dużą ingerencją w konstrukcję czołgu (zwłaszcza wieży). Czy też przeprowadzona powinna być w sposób bardziej efektywny kosztowo, jednak bez tak głębokiego integrowania w konstrukcję wozu.

Pierwsze podejście do modernizacji reprezentują wozy niemieckie oraz duńskie, które podczas modernizacji do standardu A5 (oraz A6) przeszły głęboką przebudowę, m.in. wymienione zostały wkłady w wieżach, przesunięto celownik SKO EMES 15, dotąd będący słabym punktem w czołowym pancerzu czołgu, wymianie uległy również napędy wieży.

Dużo mniej inwazyjny sposób modernizacji poziomu ochrony reprezentują konstrukcje takie jak modernizacja szwajcarskich wozów Pz 87 do standardu Pz 87WE (WertErhaltung), opracowany przez niemiecką IBD Deisenroth Engineering pakiet nazwany Leopard 2 Evolution, zastosowany na wozach należących do Singapuru, czy wreszcie modernizacja wozów kanadyjskich do bliskiego A6M standardu A4+ – obejmująca praktycznie wszystkie elementy pakietu A6 poza kosztowną przebudową wieży i wymianą wkładów. W tym wypadku nie nastąpiła głęboka integracja w wieżę czołgu, pakiet dodatkowego opancerzenia zainstalowany został pod postacią dodatkowych modułów nakładanych na dotychczasowy pancerz. Rozwiązanie takie daje mniejszy przyrost odporności w porównaniu do przyrostu masy oraz nie pozostaje bez wpływu na czynności obsługowe wozu. Tego typu pakiety mają jednak i zalety, są nimi nie tylko niższa cena, ale i możliwość wprowadzenia pakietów opancerzenia jedynie na części wozów, i w razie potrzeby ich łatwe przekładanie bądź dokupienie większej ich liczby.

W polskich warunkach, gdy wojska pancerne nie mają wysokiego priorytetu w przyznawaniu środków finansowych (ich znakomita większość wydawana jest na cele związane z utrzymaniem kontyngentu w Afganistanie), wariant rewolucyjny związany z głęboką przebudową wozów (a tym bardziej zakup zupełnie nowych wozów) nie jest realny. Dodatkowym problemem byłaby wiodąca rola podmiotów zagranicznych w procesie przebudowy. Zaznaczyć trzeba również, że procesem równie istotnym, co modernizacja posiadanych czołgów, jest pozyskanie kolejnej transzy wozów tego typu. Na wniosek Wojsk Lądowych prowadzone były już zaawansowane rozmowy na temat przejęcia (według niepotwierdzonych informacji, wyselekcjonowane były już konkretne wozy), pomimo bardzo atrakcyjnej ceny nie doszły one do skutku. Zakup rozbił się o sprawy proceduralne związane z offsetem, którego strona polska wymagała, zaś strona niemiecka nie mogła udzielić. Przejęcie kolejnych Leopardów 2 pozwoliłoby na przesunięcie czołgów PT-91 Twardy (również wymagających remontu i modernizacji) do jednostek niższej gotowości oraz wycofanie do rezerwy czołgów T-72.

Pierwszy widzę, pierwszy trafiam

Duńskie Leopardy 2A5 DK operujące w Afganistanie używają systemu kamuflującego Barracuda. Jest on skuteczny nie tylko przeciw nieuzbrojonemu oku, ale również przeciw systemom nokowizyjnym i termowizyjnym. W Polsce produkowane jest podobne rozwiązanie Berberys Mirandy

Wartość sprzężonego z wyrzutniami granatów dymnych systemu, takiego jak Obra jest nie do przecenienia (zwłaszcza jeżeli użyte są granaty aerozolowe, chroniące również przed obserwacją w termowizji). Zestaw taki pozwala na bezpieczne opuszczenie pozycji, bądź ukrycie wozu przed dalmierzem wrogiego czołgu. || Kamera termowizjna KT-1 może stać się nowymi oczami polskich wozów bojowych. Ważące niecałe 12 kg urządzenie ma rozdzielczość 288 × 384 (co pozwala na wykrycie celu z 10000 m) i dysponuje dwoma kątami widzenia – szerokim (7o x 9o) oraz wąskim (1,5o x 2o). Czas przełączania się pomiędzy kątami widzenia to od 1 do 1,5 s, czas gotowości do pracy poniżej 6 min. Kamera może pracować w temperaturach od –35 do 60oC. Opracowanie kamery to wspólny projekt PCO i Instytutu Optoelektronik WAT.

Nowoczesna, zgodna z obowiązującymi w polskich SZ standardami radiostacja już dawno powinna się znaleźć w wyposażeniu polskich Leopardów 2. Zastosowanie szybkiej radiostacji F@stnet (prędkość transmisji danych do 42,66 kbit/s) pozwala na zastosowanie BMS. RRC9310, dostarczona przez sprawdzonego dostawcę, jakim jest Radmor, wydaje się oczywistym wyborem. Dodatkowe zalety urządzenia to wbudowany odbiornik GPS czy jednoczesna transmisja mowy i danych (Multipleks) w tym samym kanale

Główny zakres modernizacji powinien być skupiony na wymianie lub modernizacji przestarzałych elementów wyposażenia czołgu. W procesie powinny zostać użyte krajowe elementy. Efektem takiego działania będzie poprawa zasięgu widzenia w dzień i w nocy, poprawa dokładności prowadzenia ognia (także w warunkach dynamicznych), poprawianie poziomu ochrony oraz lepsza orientacja na polu walki.

Podstawę modernizacji stanowić może propozycja przygotowana przez Przemysłowe Centrum Optyki we współpracy z Rheinmetall Defence (rozwiązanie firmowane jest przez Grupę Bumar, elementy propozycji prezentowane były podczas MSPO 2009). Podstawą była by instalacja nowych celowników działonowego EMES-15 oraz dowódcy SEOSS (celowniki wchodzą w również w skład pakietu Leopard 2 Revolution). W obu urządzeniach zastosowane zostałyby kamery termowizyjne II generacji, polskiej produkcji. Mogłaby to być kamera TILDE produkowana przez PCO na licencji Galileo Avionica. Jest to urządzenie stosowane w SKO wieży Htfist-30P transporterów opancerzonych Rosomak (kamera zbiera dobre opinie od załóg transporterów). Alternatywnie mogłoby to być urządzenie KT-1, będące opracowaniem wspólnym PCO i Instytutu Optoelektroniki WAT. Modernizacja przyrządów poprzez dodanie drugiego termowizora pozwoli na wykorzystanie taktyki Hunter-Killer w każdych warunkach atmosferycznych, w dzień i w nocy. Obecnie dowódca czołgu Leopard 2 nie dysponuje kamerą termowizyjną. Podczas działań bojowych zarówno celowniczy, jak i dowódca mogą niezależnie przeszukiwać przestrzeń wokół czołgu, co zwiększa szybkość wykrycia ewentualnych celów. W przypadku, gdy cel zostanie wykryty przez dowódcę, może on przejąć kontrolę nad wieżą i zaatakować cel, jednak zwykle ogranicza się on do wskazania celu celowniczemu (wieża jest automatycznie nakierowywana na kierunek, który jest obserwowany przez dowódcę). Ten przystępuje do jego zniszczenia, dowódca zaś poszukuje kolejnego celu. Możliwości takiego działania nie ma żaden inny wóz bojowy w polskim wyposażeniu.

Również kierowca mógłby otrzymać nowy, nocny przyrząd obserwacyjny, np. PNK-B produkcji PCO. Przyrząd ten od tego roku ma być montowany we wszystkich nowych transporterach Rosomak (kąt widzenia w poziomie to nawet 110o). Zastosowanie starszego PNK-72 Radomka (zastosowanego m.in. w PT-91 Twardy i KTO Rosomak) nie miałoby sensu, ponieważ ze względu na wąski kąt widzenia (zaledwie 40o) byłby on krokiem wstecz względem obecnego rozwiązania. Krajowe podmioty mogły by również dostarczyć coraz bardziej popularne na świecie rozwiązanie dające kierowy możliwość obserwacji otoczenia po przez własny, niechłodzony termowizor (ceny rozwiązań tego typu znacznie spadły w ostatnich latach).

W swojej ofercie PCO nie wspomina o napędach wieży, które wymagałyby wymiany razem zresztą powiązanych systemów. W tym wypadku, ze względu na problemy z integracją rozwiązaniem może być skorzystanie z rozwiązania niemieckiego. Rola napędów nie może być przeceniona, sprawność ich działania decyduje mi o skuteczności systemu stabilizacji – a więc celności ognia podczas ruchu.

Pisząc o modernizacji czołgów pamiętać należy lekcję, jaką dał podobny program modernizacji wozów T-72 do standardu PT-91. Choć pod wieloma względami modernizację należy ocenić, jako udaną to karygodnym zaniedbaniem było nie wyposażenie nowego wozu w nową amunicję przeciwpancerną. Przypomnieć należy, że w kraju opracowana została amunicja kalibru 120mm – pociski podkalibrowy i odłamkowy oraz ich wersje szkolne. Bardzo ciekawą konstrukcją jest pocisk odłamkowy kalibru 120mm wzorowany na wschodnich pociskach kalibru 125mm do armat rodziny 2A46. W momencie jej powstania była to konstrukcja unikalna – zachodnia doktryna wojenna nie przewidywała użycia takiej amunicji – uzbrojenie stanowiły pociski podkalibrowe – APFSDS (Armour-Piercing Fin-Stabilized Discarding Sabot) służące do rażenia celów twardych (jak inne czołgi) oraz pociski kumulacyjne HEAT (High Explosive Anti-Tank) wykorzystywane do strzelania do celów słabo i nieopancerzonych. Aż dziw bierze, że nie podjęto prób jej eksportu np. do państw używających czołgów w misjach stabilizacyjnych (a więc w sytuacjach, gdy nie ma konieczności użycia amunicji podkalibrowej). Amunicja tego typu znacznie zwiększyłaby ich możliwości ogniowe przy zwalczaniu wrogiej piechoty. Wracając jednak do polskich czołgów, główny nacisk położny powinien być jednak na amunicję podkalibrową. Dokładne parametry polskiej amunicji nie są szeroko znane jednak pamiętać należy, że porównywana powinna być nie z pochodzącą z lat 80, przestarzałą amunicją DM-33, jaką otrzymaliśmy wraz z czołgami, ale najnowszymi niemieckimi pociskami DM-53/63. Podejście takie zostawia miejsce dla dalszych prac badawczo-rozwojowych w tym zakresie. Dodatkowym sposobem polepszenia parametrów penetracji amunicji czołgowej może być wymiana armaty 44-kalibrowej na 55-kalibrową, nie jest to jednak niezbędne. Amerykańskie czołgi M1 Abrams wyposażone w armatę M256 (licencyjną kopię armaty Rheinmetall L44) przy użyciu najnowszej amerykańskiej amunicji M829A3 (w służbie od 2003) osiągają podobną penetrację jak pociski DM-63 strzelane z armaty Rheinmetall L55.

Inne proponowane rozwiązania to instalacja systemu wykrywającego opromieniowanie wiązką laserową SPP-1 Obra-3 (stosowanego w tej wersji na KTO Rosomak, a w starszej m.in. na PT-91 Twardy i modernizacji BRDM-2 Żbik – obecnie czołgi Leopard 2 nie mają żadnego, nawet najprostszego systemu tego typu), nowego, bezpiecznego dla oka dalmierza laserowego, systemu wykrywania usterek w układzie elektronicznym i hydraulicznym RPP oraz systemu stałego nadzoru SAS.

Oczywiście elementy proponowane przez PCO nie są jedynymi, które powinny znaleźć zastosowanie w pakiecie modernizacji. Innym elementem znacznie podnoszącym bezpieczeństwo w przypadku trafienia wozu jest zastosowanie optoelektronicznego systemu detekcyjno-gaśniczego takiego jak Stopfire. System tego typu ma krytyczne znaczenie dla przeżywalności załogi wozu bojowego oraz minimalizacji szkód spowodowanych w pojeździe przez pożar. Ma on dwa oddzielne obwody, jeden z nich chroni przedział załogowy, drugi przedział silnika (jest to typowe podejście dla systemów tego typu). Również ten system jest obecnie stosowany na Rosomakach.

Wśród propozycji modernizacji nie powinno zabraknąć systemów podstawowych, które polskie Leopardy powinny otrzymać już dawno, tj. standardowych w SZ środków łączności. W przypadku radiostacji tradycyjnym dostawcą jest Radmor z radiostacją HF RRC 9310AP. Kontynuator serii udanych radiostacji RRC 9500 i RRC 9200, ma modułową budowę, składa się z plecakowej radiostacji RRC 9210 i wzmacniacza mocy WZM 126AP. Na wozach dowódców jej uzupełnieniem być powinna radiostacja KF, najczęściej stosowana w takim wypadku jest Harrisa RF-5800H. Systemem łączności zarządzać powinien produkowany przez WB Electronics system Fonet w najnowszej odmianie Fonet-IP.

System łączności nowoczesnego wozu bojowego nie powinien się jednak ograniczać do zapewnienia komunikacji głosowej. Obecnie standardem stają się cyfrowe systemy dowodzenia i kontroli pola walki. Z poziomu szeregowego użytkownika jest to system pokazujący na mapie cyfrowej pozycję własną, innych jednostek sojuszniczych oraz ewentualnego wykrytego wroga. Systemy tego typu pozwalają na wymianę informacji z innymi systemami elektronicznymi stosowanymi przez różne rodzaje wojsk. Dla polskich sił zbrojnych są to systemy, takie jak system kontroli ognia artylerii Topaz (produkcji WB Electronics), radar rozpoznania artyleryjskiego Liwiec (Przemysłowy Instytut Telekomunikacji) czy systemy dowodzenia obroną powietrzną Łowcza/Rega (CNPEP Radwar). Integracja taka pozwala na zobrazowanie na cyfrowej mapie systemu np. przelatujących samolotów bądź pocisków artyleryjskich wykrytych przez systemy radiolokacyjne. Dowódcy wszystkich szczebli otrzymują w tym wypadku szczegółowe informacje na temat podlegających im oddziałów.

Podstawową funkcjonalnością systemu jest projekcja w systemie dowodzenia informacji o pozycji wozu bojowego. Najprostszym rozwiązaniem jest wykorzystanie informacji z odbiornika GPS wbudowanego w radiostację Radmor RRC 9310AP. Oczywiście taki wariant nie wyczerpuje możliwości – część wozów (np. od dowódców plutonów) mogłyby zostać wyposażone w systemy nawigacji lądowej, takie jak UNZ-30 produkcji PIT. Urządzenie jest połączeniem odbiornika GPS z system nawigacji bezwładnościowej opartym na żyroskopach światłowodowych. Połączenie dwu systemów (GPS i żyroskopu) zapewnia możliwość wyeliminowania wad samodzielnych systemów tego typu. W przypadku GPS jest to spadek dokładności wskazań w pewnych sytuacjach, w wypadku systemu żyroskopowego konieczność kalibracji urządzenia (może ono się autokalibrować na podstawie wskazań GPS). Systemy rodziny UNZ używane są obecnie m.in. na zmodernizowanych wozach rozpoznawczych BRDM-2 Żbik, mobilnych stacjach radiolokacyjnych N-22 czy wozach dowodzenia OPL Łowcza-3.

Możliwości systemów zarządzania polem walki zapewniać mogą nie tylko projekcję informacji o pozycji pojazdu, ale w zasadzie dowolnej informacji o stanie i pozycji pojazdu (ograniczeniem jest tu jedynie przepustowość łączy radiowych). System może otrzymywać informacje z wszelkich czujników, jak czujniki detekcji ognia (element systemu Stopfire), czy czujniki wykrywające usterki w układzie elektronicznym i hydraulicznym (RPP). Projekcja takiej informacji pozwala na natychmiastową ocenę stanu wozu bojowego oraz jego przydatności do dalszych działań przez dowódcę.

Obecnie w Polsce znajdują się co najmniej trzy podmioty zdolne do dostarczenia systemu określanego z angielska jako BMS (Battlefield Management System – system zarządzania polem walki) dla szczebla taktycznego. WB Electronics, producent interkomu Fonet oraz systemu kontroli ognia artylerii Topaz (oba szeroko używane w siłach zbrojnych) oferuje rozwiązanie o nazwie Trop. Teldat oferuje opracowany na bazie systemu Jaśmin (używanego przez 11. Lubuską Dywizję Kawalerii Pancernej) jego taktyczną wersję nazwaną Jaśmin-Fonet (powstałą przy współpracy WB Electronics). System ten miał być częścią anulowanego programu modernizacji bojowych wozów piechoty BWP-1 do standardu Puma. Podobny system może zaoferować również PIT na bazie używanego przez Wielonarodowy Korpus Północ-Wschód systemu Szafran. Wybrany system wprowadzony powinien być na szeroką skalę do wyposażenia komponentu pancerno-zmechanizowanego (zmodernizowane Leopardy 2 oraz inne wozy powstałe na bazie uniwersalnej platformy bojowej), jak i zmotoryzowanego (odziały wyposażone w KTO Rosomak).

Obok zaawansowanych systemów elektronicznych istnieją inne sposoby zwiększenia przeżywalności czołgu. Stosunkowo prostym sposobem jest zastosowanie systemów maskowania, takich jak szwedzka Barracuda, rosyjska Nakidka czy Berberys polskiej Mirandy – przypomnijmy zastosowany na eksportowych czołgach PT-91M dla Malezji. Równie ważnym elementem może być zastosowanie zewnętrznego generatora (APU – Auxiliary Power Unit), który mógłby być używany podczas postoju. Podczas używania APU wszystkie systemy bojowe czołgu byłyby zasilane bez konieczności uruchomienia głównego silnika, co znacznie zmniejsza emisję cieplną wozu oraz zużycie paliwa. Innym ciekawym i stosunkowo łatwym do zaadaptowania rozwiązaniem jest prezentowane na demonstratorze Leopard 2 Revolution wprowadzanie awaryjnego hamulca, pozwalającego dowódcy w dowolnym momencie zatrzymać czołg.

Lepsza ochrona

Przygotowany przez IBD Deisenroth Engineering zestaw Evolution oferuje ochronę przed pociskami kumulacyjnymi i rdzeniowymi, minami i fugasami, ładunkami formowanymi wybuchowo, podpociskami amunicji kasetowej (wzmocnienie stropu) oraz obejmuje zastosowanie aktywnego systemu samoobrony. Masa czołgu z dodatkowym opancerzeniem ma sięgnąć 60 ton, nieoficjalnie wiadomo, że w konstrukcji pancerza wykorzystano tytan i aluminium (zapewne w postaci kanapki). IBD oferuje zestawy opancerzenia również dla lżejszych wozów, klas bwp (demonstrowany jest zestaw dla CV90), kto (m.in. Patria AMV), oraz lżejszych wozów patrolowych (zademonstrowano m.in. przypominający koronę system ochrony aktywnej dla Iveco LMV)

Krauss Maffei Weggman nie próżnuje oferując również odbiorcom eksportowym opracowaną pzgodnie z wytycznymi Bundeswehry najnowszą wersje czołgu Leoparda 2 A7

Drugim etapem ewentualnej modernizacji mogło by być wyposażenie czołgów pakiet dodatkowego opancerzenia oraz przystosowanie pewnej ilości wozów do działań miejskich. Jedynym krajowym rozwiązaniem, które mogłoby zwiększyć poziom ochrony pancernej czołgu jest opracowany dla czołgu PT-91 pancerz reaktywny Erawa. Obecnie dostępna jest jego lżejsza, używająca aluminiowych kaset wersja, zastosowana w eksportowych PT-91M. ERAWA wykazuje duża skuteczność przeciw pociskom kumulacyjnym – mowa tu zarówno o pociskach z armat czołgowych, przeciwpancernych pociskach kierowanych jak granatach przeciwpancernych wystrzeliwanych z granatników. Problemem niestety mogą być stosowane coraz bardziej powszechnie głowice tandemowe z prekursorem mającym wywołać detonacje pancerza reaktywnego tak, że właściwa głowica może uderzyć we właściwy pancerz bez szkodliwego efektu podmuchu eksplozji kostki pancerza reaktywnego. Trochę inaczej ma się sprawa z pociskami podkalibrowymi – tu ogólnie skuteczność rozwiązania jest mniejsza. Choć ERAWA wykazuje zadowalającą skuteczność przeciw pociskom takim jak będące na uzbrojeniu Wojsk Lądowych BM-15 czy DM-33, to jednak obecnie konstruowane rdzenie (zazwyczaj wolniejsze, ale bardziej masywne) powinny być mniej wrażliwe na efekt eksplozji kostki. Czynnikiem, który powinien być brany pod uwagę jest również potencjalne niebezpieczeństwo dla piechoty operującej w pobliżu wyposażonego w pancerz wozu. W przypadku trafienia dochodzi do eksplozji, która może porazić operująca w pobliżu wozu piechotę. Alternatywą dla polskiej ERAWY może być ukraiński pancerz reaktywny Nóż – porównanie skuteczności obu rozwiązań pod kątem wykorzystania na czołgach Leopard 2 na pewno było by ciekawym doświadczeniem.

W programie modernizacji na pewno warto rozważyć rozwiązania niemieckie. Kto lepiej zna plusy i minusy konstrukcji tego czołgu? Firma Krauss-Maffei Wegmann – producent czołgu Leopard 2 opracowała w ramach programu KWS-2 (Kampfwertsteigerung) modernizację poziomu ochrony, jaki oferuje czołg, opancerzenie to jest stosowane w czołgach wersji A5 i A6. Negatywną stroną tego pakietu jest jednak duża integracja w konstrukcję czołgu, co łączy się z nie małym kosztem operacji. Następny w kolejności, najnowszy wariant A7 zademonstrowany został na tegorocznych targach Eurosatory. Wersja ta powstała głównie poprzez zaadaptowanie do wymagań Bundeswehry rozwiązań z demonstratora Leopard 2 PSO – wersji przeznaczonej do działań nieregularnych. Zwraca w niej uwagę m.in. wzmocnienie pancerza bocznego wieży (prawdopodobnie zastosowano te same moduły opancerzenie, co w demonstratorze zmodernizowanego Pz87WE) czy zastosowanie zdalnie sterowanego modułu uzbrojenia.

Alternatywne rozwiązanie prezentuje IBD Deisenroth Engineering. Opracowała ona zestaw modułowego opancerzenia, znany pod nazwą Leopard 2 Evolution. Na ten zamówiony przez Singapur zestaw składa się szereg elementów mających zwiększyć poziom ochrony przed różnymi rodzajami zagrożeń. Obecnie, wraz z Rheinmetall Defence, przygotowywany jest demonstrator kompleksowej modernizacji, obejmującej również systemy bojowe czołgu, znany jako Leopard 2 Revolution. Połączenie potencjału IBD Deisenroth Engineering w dziedzinie opancerzenie oraz Rheinmetall Defence w dziedzinie wyposażenia czołgu (przedsiębiorstwa mi. utworzyły konsorcjum by wspólnie oferować swoje wyroby, działają jednak w dużym stopniu niezależnie) pozwoliło na stworzenie niezwykle interesującej i kompleksowej propozycji modernizacji obejmującej wyżej wspomniane opancerzenie, optyczny system obserwacji obejmujący pełne 360o wokół wozu (oparty na niechłodzonych kamerach termowizyjnych), zapewniających bardzo szybkie postawienie zapory 40mm granatów dymnych oraz praktycznie całkowitej wymiany wyposażenia elektronicznego, elektrycznego i hydraulicznego wozu. Oferta jest chyba jedyną tak zaawansowaną i kompleksową propozycję poza kolejnymi inkarnacjami czołgu opracowanymi przez Krauss-Maffei Wegmann.

Niezależnie od tego jakie rozwiązanie opancerzenia czołgu zostałoby wybrane, należy zwrócić specjalną uwagę na polepszenie opancerzenia stropu wieży czołgu – element ten został poprawiony w nowoprodukowanych wozach, jak Leopard 2E, 2S i 2HEL, oraz uwzględniony w pakietach modernizacji wozów z wersji A4.

W dzisiejszych czasach zwiększenie poziomu ochrony nie ogranicza się jednak do zastosowania samego pancerza biernego, choć ich rola w realnych konfliktach jest wciąż niewielka, to jednak coraz większa uwaga przywiązywana jest do systemów obrony aktywnej. Jednym z pierwszych systemów tego typu, który trafił do linii jest izraelski system Trophy stosowany na czołgach Merkava. Blokiem wykrywającym zagrożenie są tu 4 radary pokrywające pełne 360o wokół wozu, zaś blokiem wykonawczym 2 moduły. Według deklaracji producenta system razić może pociski rakietowe na dwa sposoby – przy użyciu własnych pocisków (odłamków) lub podmuchu. Zastosowanie systemów z całą pewnością jest efektem lekcji, jaką wojska izraelskie zdobyły podczas wojny w Libanie w 2006.

Inną propozycja tego typu jest produkt IBD Deisenroth Engineering, system AMAP-ADS. Jest on opcjonalnym elementem pakietu Leopard 2 Evolution oraz po dopracowaniu jest planowany do użycia na niemieckich wozach Leopard 2A7, zaś jego makiety można było oglądać w Polsce na demonstratorze wozu CV90120T. System składa się z szeregu modułów z ładunkami wybuchowymi instalowanych wokół pojazdu. Najprawdopodobniej są to również ładunki formowane wybuchowo, jednak w odróżnieniu od rozwiązania izraelskiego są to ładunki większe i nie tak precyzyjnie ukierunkowane. Zaletą systemu jest fakt, iż każdy ładunek ma oddzielny blok naprowadzający (najprawdopodobniej optyczny), co czyni go znacznie bardziej odpornym na uszkodzenie niż w wypadku systemu Trophy. Każdy z modułów może działać całkowicie niezależnie – niestety z tego samego powodu będzie to również system bardziej kosztowny.

Szukając tańszej alternatywy można przyjrzeć się ukraińskiemu systemowi Zasłon. System składa się z głowicy wykrywającej zagrożenie i pakietów wykonawczych zawierających po dwa ładunki. Stosunkowo prosty system jest urządzeniem już przetestowanym, zwraca uwagę również jego lekkość (w Polsce demonstrowany był na KTO Rosomak, na Ukrainie testowany był na odmianie transportera BTR-80). Charakterystyczną cechą systemu Zasłon jest fakt, iż producent deklaruje skuteczność w zwalczaniu pocisków podkalibrowych. Zazwyczaj nie jest on całkowicie unieszkodliwiany a jedynie uszkodzony lub wytrącony ze swojego toru. Działanie pocisku zostaje osłabione, jednak nadal konieczny jest konwencjonalny pancerz by zatrzymać rdzeń pocisku.

Te trzy opcje nie wyczerpują wszystkich możliwości, pokazują jak duża jest różnorodność rozwiązań. Co ważne, rozwiązania tego typu wciąż mają problemy z przechwytywaniem pocisków podkalibrowych, oraz w sytuacjach, gdy wóz ostrzelany jest nie pojedynczym pociskiem, ale ich salwą. Systemy ochrony aktywnej wykazują dużą skuteczność przeciw pojedynczym pociskom lub granatom przeciwpancernym, mogą stanowić istotny element warstwowego poziomu ochrony wozu, na który składają się różne rozwiązania, jednak nie zastąpią klasycznego pancerza podczas typowych pojedynków pancernych.

W obecnych realiach większą uwagę należy przyłożyć do poprawienia skuteczności wozów podczas działań nieregularnych i działań w mieście. W takim wypadku konieczne wydają się dodatkowe zmiany. Typowym rozwiązaniem jest zastosowanie ekranów chroniących słabiej opancerzone części czołgu (tył kadłuba – przedział silnika, tył wieży). Mogłyby to być np. zastosowane w najnowszych KTO Rosomak przeznaczonych dla PKW Afganistan ekrany RPGnet amerykańskiej QinetiQ. Alternatywnie jednak zastosować można cięższe i mniej zaawansowane technicznie ekrany zbudowane z profili. Gruntownie przetestowane rozwiązanie tego typu zaprezentowała podczas MSPO 2010 firma AMZ z Kutna. W przypadku tak ciężkich pojazdów, jak czołg podstawowy, stosowanie droższych i lżejszych rozwiązań nie musi mieć uzasadnienia.

Kluczowym element podczas działań w mieście powinno być również dodanie zdalnie sterowanego modułu uzbrojenia, liczba rozwiązań tego typu jest ogromna – dostępne jest również rozwiązanie krajowe. Karabin maszynowy kalibru 7,62 lub 12,7mm w zdalnie sterowanym module zastąpiłby obsługiwany przez ładowniczego przeciwlotniczy karabin MG3. Obsługa zsmu przez ładowniczego jest rozwiązaniem odmiennym od stosowanego np. przez amerykanów na czołgach M1 z pakietem TUSK, jednak ma ono swoje zalety. Podstawowym zadaniem dowódcy jest dowodzenie i to często nie tylko własnym czołgiem, ale całym plutonem lub kompaniom, a podczas działań w mieście znajdującą się w pobliżu piechotą. Zastosowanie systemów BMS znacznie rozszerza świadomość sytuacyjną dowódcy czołgu jednak równocześnie bardziej absorbuje uwagę. Priorytetem powinno być pozwolenie dowódcy na jak najlepsze wykonywanie swoich zadań i nie przeciążanie go dodatkowymi zadaniami. Pamiętać należy, że dowódca czołgu dysponuje swoim niezależnym, stabilizowanym przyrządem obserwacyjnym i w razie takiej potrzeby może przejąć kontrolę nad głównym uzbrojeniem czołgu. Oddanie możliwości sterowania modułem ładowniczemu sprawi, że otoczenie czołgu będzie obserwowane przez trzecią, niezależną parę oczu (nie licząc oczywiście kierowcy), która będzie mogła wypatrywać potencjalnych zagrożeń.

Unikalną cechą opracowanej przez Rheinmetall Defence propozycji modernizacji Leopard 2 Revolution jest wyposażenie czołgu w trzy zunifikowane stanowiska z ekranem i kontrolerem (dla dowódcy, celowniczego oraz ładowniczego) i spięcie ich w jeden system. W rozwiązaniu tym każdy z członków załogi, niezależnie od zajmowanej pozycji, może kontrolować dowolny z efektorów – sprzęgniętego z głównym uzbrojeniem celownika działonowego EMES-15, panoramicznego celownika dowódcy SEOSS (wyposażonego w niezależny termowizor i dalmierz co pozwala na pełne wykorzystanie głównego uzbrojenia) oraz zdalnie sterowanego modułu uzbrojenia zmontowanego na wieży. Taki system pozwala na wymianę wykonywanych zadań pomiędzy dowolnymi członkami załogi wieży czołgu. Co ciekawe celownik SEOSS posiada możliwość obserwowania celów pod wyższymi kątami niż stosowany na innych wersjach czołgu celownik PERI.

Co dalej?

Wykorzystując opancerzenie IBD Deisenroth Engineering, Rheinmetall Defence przygotowuje własną, bardziej kompleksową propozycję, nazwaną Revolution. Demonstrator wyposażony został w oparty na tej samej filozofii, jednak nieco inny niż w pakiecie Evolution dla Singapuru. Pakiet obejmuje szereg rozwiązań (włącznie z nowymi celownikami – tym samymi co proponowane Polsce razem z PCO) – najbardziej zwracają uwagę zdalnie sterowany moduł uzbrojenia oraz zsieciowanie wszystkich stanowisk załogi.

Nowoczesny czołg wciąż jest niezastąpiony na współczesnym polu walki. Żaden inny system nie łączy takiego poziomu mobilności, siły ognia i zdolności do przetrwania na polu walki. Choć inne systemy mogą przejąć część zadań wykonywanych przez czołgi, żaden nie cechuje się taką uniwersalnością i skutecznością podczas dynamicznie zmieniającej się sytuacji. Zdolność do przetrwania czołgu opiera się na szeregu elementów – poczynając od wyposażenia załogi w najdoskonalsze systemy wykrycia wroga lub otrzymywania informacji o jego wykryciu od elementów rozpoznania, poprzez zdolność maskowania uzyskaną przez systemy chłodzące spaliny i obniżające sygnaturę czołgu dla różnych systemów rozpoznania (światło widzialne, obraz termowizyjny, obraz radiolokacyjny), aktywnego przeciwdziałania, od prostych systemów zdolnych wykryć opromieniowanie wozu i automatycznie zasłonę dymną, po zaawansowane systemy samoobrony zdolne niszczyć zbliżające się pociski. Ostatnim elementem tego systemu jest nowoczesny, gruby pancerz zasadniczy czołgu. Potrzeba modernizacji czołgów Leopard 2 jako elementu przyszłego systemu wojsk pancerno-zmechanizowanych jest oczywista. W procesie modernizacji wykorzystane zostałyby głównie elementy produkcji krajowej – często używane na wozach Rosomak, lub planowane do użycia w procesie modernizacji wozów BWP-1 do standardu Puma. Leopard 2 nie jest konkurencją dla wielozadaniowej platformy gąsienicowej, ale wzorem uzbrojenia, który po odpowiedniej modernizacji powinien współdziałać z opartymi na niej wozami, wzajemnie się uzupełniając. Korzystny zakup kolejnych używanych wozów oraz ich modernizacja wraz zakupami wozów na bazie uniwersalnej platformy powinny pozwolić na skok jakościowy i wkroczenie WL do I ligi światowej pod względem wyposażenia w nowoczesną technikę pancerną.

Niestety polscy decydenci uważają inaczej. W odpowiedzi na interpolacje poselską Jana Kamińskiego w sprawie stanu technicznego Sił Zbrojnych (SPS-023-19589/10) czytamy, że (…) ewentualna modernizacja eksploatowanych obecnie w Siłach Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej czołgów Leopard 2A4 i PT-91 nie pozwoli na uzyskanie poprawy ich parametrów technicznych w stopniu odpowiadającym wymaganiom operacyjnym (edycja 2008) dla nowego czołgu, nie stanowi także odpowiedzi na wyzwania współczesnego pola walki. W tym miejscu należy podkreślić, że w opinii Sztabu Generalnego Wojska Polskiego konstrukcje wyżej wymienionych czołgów są podatne na modernizację w ograniczonym stopniu, czego dowodem są ich kolejne nowe wersje (np. czołgi T-90, Leopard 2A6). Rozwiązaniem problemu ma być nowy polski czołg: (…) w kolejnych latach powinny zostać wycofane czołgi Leopard 2A4 (2023 r.) i PT-91 (lata 2027–2032). W związku z tym potrzeba wprowadzenia nowego czołgu do wyposażenia Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej pojawi się w latach 2018–2020. W ramach przeglądu potrzeb operacyjnych edycji 2008 opracowano wymagania operacyjne dla nowego czołgu pod kryptonimem Wilk.

Informacje na temat użytkowników czołgów Leopard 2 przeniesione zostały na oddzielną stronę.

Autor: Paweł K. Malicki.

28 comments

  1. dzisiaj przeczytałem,że Amerykanie chcą nieodpłatnie przekazać Grecji 400 abramsów(jedyny koszt to rozkonserwowanie czołgów i transport 11milionów dolarów)Są to czołgi używane i sprawdzone w wojnie w zatoce.Grecy nie mają forsy.Armia USA ma do zatrzęsienia abramsów na swoich składach i chcą na siłę wydać te świetne czołgi sojusznikom-i dlatego jest okazja aby nasze MON zainteresowało się przejęciem abramsów.Wówczas nasz potencjał pancerny zyskałby lata świetlne na tym interesie.A nasze pancerne złomy można by wycofać albo sprzedać za niewielkie pieniądze do krajów 3go swiata i problem z głowy.Wreszcie pozbylibyśmy się postsowieckiego złomu i tego ciążącego fatum pancerniaków jakimi są t-72 i ich klon pt91

    1. Po pierwsze to za serwisowanie tych Abramsów trzeba by było płacić a części są nieporównywalnie droższe niż do krajowego sprzętu. Prawdopodobnie cześć z tych czołgów stała by bo nie było by pieniędzy na remonty. Wydatki na paliwo dla abramsa to trzykrotność wydatków na paliwo dla twardego.
      Po drugie to wtedy upadły by polskie fabryki zbrojeniowe. Zamówień na nowe czołgi by nie było. Nie prowadzono by prac nad następnymi konstrukcjami np. Anders. Zwolniono by z pracy kilkadziesiąt tysięcy wysoko wykwalifikowanych robotników i inżynierów którzy szukali by pracy za granicą. Upadłe fabryki nie płaciłyby podatków do budżetu państwa. Każde państwo posiadające własny przemysł zbrojeniowy stara się produkować jak najwięcej u siebie, by pieniądze wydane na broń wracały do gospodarki, rozwijała się nauka a obywatele mieli pracę. Zakup broni to nie wizyta w sklepie z zabawkami tylko poważna sprawa.

    2. nam sie nie opłaca tych czołgów brac bo bysmy nie wyrobili z paliwem… Abrams ma zmodyfikowany silnik gazowy ze śmigłowców Huey. żeby uruchomić Abramsa potrzebne jest 25l. gazu a zeby przejechac TYLKO 100 km potrzeba ok 2200 litrów gazu. więc pozdro dla ciebie kolego

  2. Kurcze powinni się zastanowić nad MERKAVĄ Izraelska. To sprawdzona bezpieczna i potężna broń.
    Armata ta sama co Abrams i Leopard. Moze zmieścic 10 osób desantu po wyjeciu 50 % pocisków. Ciężej uszkodzić ten czołg niż Abramsa czy Leo.
    Żydzi bardzo dbaja o bezpieczeństwo żołniezy bo maja ich mało za to idealnie wyszkolonych. To profesjonaliści wyuczeni w praktyce wojennej. A czołg jest usprawniany z roku na rok po każdym konflikcie.

    1. Tylko Merkava jest tak zajebista, bo jest dedykowana dla warunków, za jakimi spotyka się IDF. Na środkowoeuropejskim teatrze działań Leo Mercię (dużo wolniejsza i mniej zwrotna) by objechał i dzięki świetnemu SKO przygrzał we właz ewakuacyjny.

      1. Coś mi mówi że zanim leo by ją „objechał” to by już dawno płonął, a nawet jak by przygrzał w właz ewakuacyjny z tego co się orientuję – na tyle go wzmocnili że jest porównywalny z pancerzem czołowym więc g…. by mu to dało.

        1. Merkava była robiona pod teren Azji zachodniej a Leopard pod europejski czyli nasz i to jest najlepszy czołg dla naszych WL. Z czołgiem polskim pewnie wyjdziemy jak zawsze Bumar nachapie pieniędzy i wyjdzie gorszy czołg niż odpowiednik za zachodniej granicy:/.

        2. Generalnie powinismy zbudować właśny czołg. Taki na jaki nas stać ewentualnie dla obiżenia kosztow producji armate można kupić za granicą. Dzięki temu pobudzimy gospodarkę zbrojeniową plus uda się zrobić coś fajnego jak Huzar którego fabrykę niespodziewanie kupili Amerykanie a Polacy skopali ekspor:(
          Pozdraiwam
          PS: Skoro mamy własne zakłady zbrojeniowe to poco wydawać kasę na drogie zachodnie czołgi. Zachodnie i Ruskie czołgi powinny posłużyć jako badawcze obiekty.

    2. No nie jest do końca tak. Merkava (mimo że jest wspanialym wozem bojowym) jest stworzona do zupełnie innego teatru działań (jak już pisali przedmówcy) i jej zalety dla IDF dla nas nie muszą być zaletami.
      Przykładowo kwestia przewozu desantu [na marginesie z 10 żołnierzami to chyba jednak przesadziłeś] – od tego są transportery opancerzone, ewentualnie BWP, czołg jest silną bronią przełamania i dlatego „doktrynalnie” skupia na sobie obronę ppanc przeciwnika, ewentualna utrata czołgu z desantem oznacza zwiększenie strat ludzkich. Specyfika teatru dzialań jedynego użytkownika Merkav – IDF dała specyficzny sprzęt. Zauważ że nikt inny nie tworzy czołgów – transporterów (i to nie dlatego, że nikt inny nie potrafi) – co innego transportery (lub BWP) bazujące na kadłubach czołgów (tu IDF tez był prekursorem, ale znaleźli się prekursorzy).
      Ta specyficzna konfiguracja Merkavy w połączeniu z bardzo dobrym (i tego nikt chyba nie podwarzy) opancerzeniem skutkuje niestety także bardzo dużą wadą – bardzo wysoką masę wozu. Tu nie chodzi tylko o kwestię manewrowości i ruchliwości wyrażaną np. w współczynniku KM/t ( z resztą IDF „manewrowość” definiuje nieco inaczej niż my – o filozofii działań IDF bardzo ciekawie pisze min. Charles Messenger w „Sztuce Bliztkriegu”) ale o prozaiczne kłopoty natury logistycznej (transport kołowy i kolejowy, nośność mostów itp.) mniej dotkliwych w Izraelu niz w Polsce.
      Reasumując – Merkava to unikatowy, awangardowy sprzęt bardzo wysokiej klasy ale zoptymalizowany dla odmiennego użytkownika.

    3. Niestety, ale są też takie aspekty jak pokonywanie przeszkód wodnych, cena, serwis i pewnie wiele innych… Jak ktoś napisał to nie wizyta w salonie.

    4. Ba, ja słyszałem, że w merkavie mieści się 50 osób desantu po wyjęciu 10% amunicji. A poza tym jest tak świetny, że pokonuje 1,5 km brodu tylko na wdechu tegoż desantu. A ponadto strzela zasięrzutnie, co oznacza, że nikt jej od tyłu nie zaskoczy….

    5. merkava? a moze lepiej sankami i klapkami ze skarpetkami?
      to jest czold izraelski przeznaczony do walki w ich warunkach a nie naszych. zasieg 300km i luk dla 4 zolnierzy. naprawde jest to nam potrzebne ;D

    1. PL-01 nie zastąpi Leopardów. To jest mała lekka konstrukcja do wspierania piechoty – rozkłada się na części pierwsze jak tylko dowódca Leoparda popatrzy na niego przez celownik.

  3. Nie chcę siać defetyzmu, ale zagraniczny zakup nie zaszkodzi polskiemu przemysłowi zbrojeniowemu, bo i tak już go w praktyce nie ma, albo jest „nieratowalny”. Los kupionych „po kosztach” Abramsów, byłby zapewne podobny jak i Leopardów. Dodatkowo pamiętajcie, ze utrzymanie w dobrym stanie silnika turbinowego to zupełnie inna kategoria niż zwykłego diesla. tego nie zrobi pan Mitek ze śrubokrętem, kłębkiem kontrówek i garścią podkładek. A już przykład Leopardów pokazał nam jak wiele czołgów można odstawić z eksploatacji z braku regularnych przeglądów. Polskie czołgi to natomiast mrzonki. PL-01 czy Anders to nie jest polski czołg. Ani „polski” ani „czołg” ani „jest”. To jest tylko fajna (dla niektórych) metoda zarobienia pieniędzy. Do tego tak na prawdę to nigdy nie opracowaliśmy samodzielnie własnego czołgu który by został wdrożony do produkcji i eksploatacji (pokażcie jeden a odszczekam) a obecna sytuacja na pewno tego nie ułatwia. Nasz przemysł dogorywa a wraz z nimi biura konstrukcyjne. Wojsko i politycy zachowują się jak 3-latek w sklepie z klockami.
    Jakie widzę wyjście? Po woli modernizować wszystko co mamy, uczyć się na własnych błędach i odbudowywać krok po kroku to co zmarnowaliśmy przez ostatnie 20 (jak kto woli 80) lat. Jeśli pomoże nam garstka uczciwych polityków, mądrych generałów, zdolnych inżynierów i hojnych biznesmenów to jest niewielka szansa, że za 20 lat będziemy mieli dostatecznie dobry czołg być może wywodzący się z Leoparda. A jak się uda, to może nie zbankrutuje jakaś firma, zostanie w Polsce kilku młodych ludzi i trochę dolarów – a to dopiero będzie sukces.

  4. W skrócie, aby Leopardy były w pełni zdolne do walki z np. T-80 trzeba:
    – wymienić systemy optyczne
    – wymienić silniki na nowe (mogą być polskiej produkcji)
    – wymienić radiostację na polską
    – wymienić armaty na nowsze (tu niestety bez importu się nie obędzie)
    – dodać nowe płyty pancerza (jak np. w Leo A5, ew. założyć pancerz reaktywny)
    – zakupić nowoczesną amunicję (niestety również KMW, chyba że stworzymy własną)
    To chyba tyle, sądzę że wnioski wyciągnięte z modernizacji Leo 2, pomogą zmodernizować również PT-91, które są już mocno przestarzałe.

  5. Ciekawe że nikt nie zadał pytania A PO CO NAM nowe CZOŁGI. Chodzi o te niby nowe za 15-20lat.
    Przecież już teraz czołg jest używany głównie do akcji policyjnych i walki z RPG. W prawdziwej nowoczesnej wojnie bardzo szybko się okaze że bez panowania w powietrzu każdy „nowoczesny” czołg to kupa złomu który może zniszczyć pierwszy lepszy dronik.

    A do panowania w powietrzu już teraz nie są niezbedne samoloty załogowe …

Dodaj odpowiedź do leoparder Anuluj pisanie odpowiedzi